Forum Everything... Strona Główna
Artykuły...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Everything... Strona Główna -> Taniec z Gwiazdami
Autor Wiadomość
Natasha
Moderator



Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Solec kujawski

PostWysłany: Wto 8:29, 02 Maj 2006    Temat postu: Artykuły...    

Aleksandra Kwaśniewska: Rodzice trzymają za mnie kciuki
Jest młoda, piękna, wykształcona i ma… doskonałego partnera. Co to jednak wystarczy, aby wygrać trzecią edycję “Tańca z gwiazdami”?

Trudno było się zdecydować na udział w “Tańcu z gwiazdami”?
Ciężko, tym bardziej że w moim przypadku zmienia się przecież najwięcej. Przyznam, że dokładnie rozważyłam wszystkie “za” i “przeciw”. Na ostatecznej decyzji zaważyła myśl, że jeżeli zrezygnuję, to poczuję się strasznych tchórzem i leniem. Doszłam do wniosku, że lepiej zaryzykować, niż potem żałować, że tego nie zrobiłam. Liczę, że przy okazji tego programu będę miała okazję dowiedzieć się czegoś nowego o sobie.

Jak rodzice zareagowali na Twoją decyzję?
Szczerze mówiąc, nie byli zachwyceni. Oni bardzo chcą oszczędzić mi wszelkiego rodzaju nieprzyjemności i rozczarowań. Ale nie próbowali mnie zniechęcać. Zresztą zawsze we wszystkich sprawach dają mi wolną rękę. Każdą decyzję życiową podejmowałam samodzielnie, a jak już to zrobiłam, trzymali za mnie kciuki.

Twój chłopak nie próbował Cię zniechęcać do tego występu?
Nie, on stwierdził, że gdyby był na moim miejscu, postąpiłby ponownie. Obiecał, że będzie mi kibicować.

Taniec należy do Twoich pasji?
Tak, uwielbiam tańczyć i już wcześniej chwytałam się różnych tańców. Po maturze chodziłam nawet do różnych szkół. Tańczyłam głównie salsę, co jednak zupełnie nie pomaga mi teraz w programie.

Niedawno skończyłaś psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Czy otrzymałaś jakieś propozycje pracy?
Plan był taki, że po obronie dyplomu zacznę szukać jakiegoś przyzwoitego zajęcia. Tymczasem dostałam propozycję udziału w “Tańcu z gwiazdami” i szukanie pracy odłożyłam na później. W tej chwili byłoby to nie do pogodzenia.

Mówiłaś że zależy Ci na poznaniu telewizji od kuchni. Czyżbyś myślała o karierze dziennikarskiej?
Naprawdę nie wiem.

A co zrobisz, jeśli dostaniesz taką propozycję?
Zależy, co by to było. Nie mam zamiaru sprzedawać się za garść srebrników i na pewno nie zrobię czegoś, w co bym nie wierzyła. Gdyby to było coś ciekawego, zastanowię się. Ale napewno łatwiej bym w to weszła niż przed decyzją o wzięciu udziału w “Tańcu z gwiazdami”. Jak to się mówi, mleko się rozlało. Ale nie mam parcia na szkło i wielkiego przekonania, że chcę być gwiazdą (śmiech).




Joanna Koroniewska: Coraz mniej się wstydzę
Dokuczają jej poobcierane stopy i naciągnięte mięśnie. Ale kocha tańczyć. W tańcu czuje się jak w bajce. Martwi się tylko, czy widzowie będą na nią głosować.

Dlaczego Joannę Koroniewską dręczą wątpliwości? Wie, że nie wszyscy przepadają za Małgosią, którą gra w “M jak miłość”.

Czy w związku z “Tańcem z gwiazdami” przyszło Pani z czegoś zrezygnować - roli, wyjazdu, premiery?
Nie należę do osób, które trzymają kilka srok za ogon, więc na później odłożyłam jeden projekt teatralny

Małgosia z “M jak miłość” przez te tańce nie ucierpi?
Gdy zaczęły się próby do programu, niemal co dzień miałam zdjęcia w serialu. Tak się złożyło, że pracowałam wyjątkowo dużo, bo ze Stanów Zjednoczonych przyjechał Marek Probosz, grający Grzegorza. Szykuje się bardzo ciekawy wątek. Bywam więc zmęczona, ale przeszczęśliwa, bo naprawdę kocham tańczyć

I nie boi się Pani ryzyka? Że jak Pani odpadnie, będzie wstyd?
Ryzyka nie ma tu żadnego. Tym bardziej wstydu. “Taniec z gwiazdami” to przecież nie tylko konkurs, ale i świetny program zachęcający ludzi do sportowego trybu życia. Nie biorę w nim udziału, żeby walczyć o większą publiczność. To nie popularność jest najważniejsza w tym zawodzie. Dzięki “Tańcowi z gwiazdami” coraz mniej rzeczy mnie zawstydza. Nienawidziłam krótkich spódniczek, a już w drugim odcinku musiałam wymachiwać nogami w mini. Powoli staję się bardziej kobieca. To chyba ważne, skoro dobiegam trzydziestki?

Nie irytuje Pani, że program jest rankingiem popularności? Że obowiązuje w nim zasada: im sympatyczniejsza buzia, tym więcej głosów od telewidzów?
Taniec, zresztą jak i aktorstwo, trudno jednoznacznie oceniać. Poza tym są wśród widzów tacy, których drażni moja Małgosia z “M jak miłość”. Ja to rozumiem i szanuję. Nie będą na mnie głosowali, bo nie akceptują tej postaci. Widocznie uwierzyli, że to ja jestem Małgosią! Ale zapewniam, wiele nas różni. A co najważniejsze, w przeciwieństwie do mojej bohaterki, ja w miłości jestem długodystansowcem!

Maciej Dowbor, Pani narzeczony, nie protestuje przeciw intymnościom na parkiecie?
Intymności jest tu najmniej. Za to bardzo dużo akrobacji. Ale na szczęście organizm nie odmawia mi posłuszeństwa, chociaż zdarzają się stłuczenia, naciągnięte mięśnie. W tangu tak wymachiwałam nogą, że obcasem zdarłam skórę stopy. W ogóle mam jakiegoś pecha z butami. Pewnie przez to, że mam chyba nieforemne stopy. Gdy tańczyłam rumbę, miałam zupełnie nową, kolejną już parę butów. Dramat!

Ale mimo to chyba było fajnie?
Fajnie? Emocja takie, jakich w życiu nie zaznałam! Adrenalina! W teatrze, jeżeli się coś nie uda, następnego wieczoru można to poprawić. Przed kamerą tymbardziej. Tutaj na efekt pracujesz tyle godzin i masz tylko półtorej minuty. I w dodatku nic nie można powiedzieć!

Co jest najważniejsze przez te półtorej minuty?
Luz. Żeby nie ciągnąc partnera i płynąć w ruchach. By to osiągnąć, oczywiście trzeba być wyluzowanym. A jak tu być na luzie przy takiej dawce adrenaliny? Jak buty cisną, stopa ślizga się w bucie, but ślizga się na parkiecie, a do tego jeszcze ze stresu pocą się ręce. O tym wszystkim trzeba zapomnieć i… popłynąć. I przez te półtorej minuty tańca mieć największą frajdę w życiu.

To się da zrobić?
Chyba dotychczas mi się udawało. Ale taki taniec wymaga skupienia i porządku w głowie. Mówię sobie przed wejściem na parkiet: “Teraz możesz pokazać to, czego się nauczyłaś i ciesz się z tego.”

Myśli Pani o krokach, figurach, “wyrazie artystycznym”?
Już wtedy nie. Tego pilnuje Robert Kochanek. On mnie uczy świadomości tańca. Mam mieć taką postawę, żeby w razie czego on mógł mnie poprowadzić. Przyznam się, że czasami wydaje mi się, że tańcząc, przeżywam wyzwolenie, oczyszczenie świadomości. Jakbym przez chwilę była w innym świecie. Zapominam o wszystkim. Przez ten moment jestem z partnerem jednością. To niesamowite doznanie, naprawdę. A konkurs? Konkurs jest tylko przy okazji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Natasha
Moderator



Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Solec kujawski

PostWysłany: Śro 17:37, 03 Maj 2006    Temat postu: Re: Artykuły...    

Ivona Pavlović i Piotr Galiński
Życie to taniec
To przed nimi drżą uczestnicy "Tańca z gwiazdami". Ich ocena może zadecydować o być albo nie być w popularnym programie TVN. Międzynarodowi sędziowie i trenerzy tańca, IWONA PAVLOVIĆ i PIOTR GALIŃSKI, najbardziej surowi wśród jurorów. Podczas konkursu nie przebierają w słowach. Jacy są naprawdę?

Z Iwoną i Piotrem witamy się podaniem dłoni, a po kilku godzinach rozmowy żegnamy jak przyjaciele. Iwona Pavlović - piękna brunetka, z powodu ciętego języka nazywana czarną mambą, i Piotr Galiński - o którym koledzy z programu mówią: ta żmija, w rzeczywistości są uśmiechnięci, dowcipni, pełni energii i bardzo ciepli. Wbrew krążącym plotkom nie są parą. Nigdy nie byli. Choć wiele ich łączy. Olsztyn, gdzie się wychowali i stawiali pierwsze kroki w karierze, talent i miłość do tańca, mistrzowskie tytuły i wreszcie udział w ?Tańcu z gwiazdami?, który bije rekordy popularności. Dla obojga taniec był nie tylko szkołą życia. Był szkołą przetrwania.


JurorzyGALA: Dlaczego jesteście katami dla tych biednych ludzi, którzy wylewają siódme poty, żeby w ciągu krótkiego czasu osiągnąć przyzwoity poziom w tańcu?PIOTR GALIŃSKI: Mamy ocenić taniec, a nie czas pracy włożony w nauczenie się go. Jesteśmy sędziami i nauczycielami tańca od niemal 30 lat. Na parkiecie dostrzegamy najmniejszy błąd. Widzimy wszystko. Ja widzę nawet, jak ruszają się palce w bucie. I oceniam tylko stronę merytoryczną. Nie jestem po to, żeby dodawać tancerzom otuchy. Otuchy niech im dodają Zbyszek i Beata.

GALA: Iwono, ty też jesteś do bólu szczera.IWONA PAVLOVIĆ: Ten ból mógłby być większy, ja go naprawdę bardzo łagodzę. Gdybym oceniała te pary według kryteriów turniejowych, byłabym okrutna, bo oni robią setki błędów. Są piękne stroje, światła, muzyka, obrazek jest ładny, ale najczęściej z tańcem ma to niewiele wspólnego.

GALA: Mocno powiedziane.PIOTR: Pamiętaj, że my też podlegamy ocenie naszych kolegów - sędziów, którzy oceniają surowiej, bo przez szybę ekranu. A potem mój kolega mówi: "Galin, czy ty ślepy jesteś? Przecież ona się zabijała o własne nogi!". Jednak to jest program rozrywkowy, więc ja nie mogę kobiecie powiedzieć: "Kochanie, zabiłaś się trzy razy i gdyby nie tancerz, którzy cię trzymał jak boja, tobyś spadła na dno". Więc przymykamy oko. Ale taniec na wysokim poziomie nie polega na odtańczeniu kroków, tylko na całkowitej świadomości swojego ciała. Uczestnicy programu nawet się do tego nie zbliżają. Na to potrzeba przynajmniej kilku lat pracy.

GALA: Jak udaje wam się zachować obiektywizm, oceniacie przecież powszechnie znane postacie?IWONA: Kompletnie nie interesuję się losem bohaterów, którzy biorą udział w danej edycji. Nie oglądam filmów z ich udziałem, nie czytam artykułów na ich temat, staram się niczym nie sugerować. Mamy też niepisaną umowę, że nie rozmawiamy z parami. Nie pijemy kawy w barku, nie chodzimy razem na imprezy, nie kontaktujemy się w żaden sposób.
PIOTR: Nie wolno nam oglądać nawet przygotowań do programu. Ale tuż przed pierwszą edycją wezwano nas trochę wcześniej, żeby wszyscy jurorzy się poznali. W sali obok uczestnicy ćwiczyli akurat walca angielskiego. I widzę: tu tancerz turniejowy, tam tancerz, a tu nagle jakiś gość, który dobrze tańczy, ale nie znam go. Myślałem, że to jakiś turniejowiec z niższych klas. A to był Olivier Janiak. Facet ma talent do tańca standardowego, naturalny ruch ciała, rzadko spotykany. I supersylwetkę.

GALA: Olivier jest nie tylko dziennikarzem, ale bywa także modelem.PIOTR: A widzisz! Ja tego nie wiedziałem! Gdyby wcześniej zaczął tańczyć, mógłby zajść daleko. Choć tańce latynoamerykańskie wychodziły mu dużo gorzej. Olivier świetnie zatańczył rumbę bez żadnego kroku rumby. Oddał klimat, był macho, tancerka wywijała przy nim rumbę, a on istniał na parkiecie. I w ten sposób próbuje się nas oszukać.
IWONA: Aktorzy grają taniec. I to jest niegłupie. Znakomicie robił to Piotr Gąsowski. To były takie małe oscarowe rólki. Dobre były Kasia Cichopek i Małgosia Foremniak. W przypadku Kasi od początku widziałam, że coś z niej będzie. Małgosia z kolei z programu na program rozwinęła się jak kwiat. A Agnieszka Rylik, jako sportowiec, rozumiała ducha rywalizacji, ale nie była obyta z kamerą i poszło jej dużo gorzej.

GALA: Czy pewnych osób nie oceniacie łagodniej dlatego, że ich obecność podnosi oglądalność programu?PIOTR: Nie moglibyśmy niczego naciągnąć, bo publiczność wszystko widzi. Ola Kwaśniewska jest córką prezydenta. I co z tego? Nigdy wcześniej nie stawała w świetle reflektorów. I znajdź tu teraz siebie, odważ się. Przecież taniec obnaża wszystko. A ona zdaje egzamin brawurowo, a przy tym jest normalną, skromną, fajną dziewczyną.
IWONA: Ja naprawdę podziwiam wszystkie gwiazdy, które decydują się na udział w tym programie. Bo poddać się ocenie setek tysięcy ludzi w takiej formie, jaką jest taniec, to niemal bohaterski czyn. Nasze ciało w tańcu wyraża rzeczy bardzo intymne. Taniec latynoamerykański jest szczególnie erotyczny i dla nowicjuszy musi być wyzwaniem. To są może slogany, że taniec zbliża, ale naprawdę taniec zbliża. Wyobraź sobie: jest muzyka, sam na sam z drugą osobą, dużo dotyku, spocenie, gorąca atmosfera... Nic dziwnego, że między tancerzami tworzy się często pozytywna energia... Ale wtedy od razu widać inną jakość tańca.


IwonaGALA: Iwono, czy twoi partnerzy życiowi byli wcześniej partnerami w tańcu?IWONA: Nie wszyscy, ale niektórzy tak.

GALA: A twój mąż?IWONA: Poznaliśmy się 25 lat temu na obozie tanecznym. Arek był już wtedy wysokiej klasy tancerzem. Pobraliśmy się pięć lat później. Dzisiaj wspólnie prowadzimy szkołę tańca.

GALA: Przeżyliście razem wielkie sukcesy zawodowe.IWONA: Począwszy od tego, że razem wyjechaliśmy do Londynu, żeby uczyć się tańczyć. Jechaliśmy tam pięć dni motocyklem marki Java, kupionym z pomocą rodziny. Ja w koszyku z boku, oboje ubrani jak misie, z przyczepioną z tyłu tekturową walizką w szarą kratę. Nawet w angielskiej gazecie napisali o nas, że szaleńcy z Polski przyjechali na tańce. W Londynie mieszkaliśmy trzy lata. Były momenty, kiedy rzucałam się na łóżko i ryczałam, że chcę do Polski. Bo kiedy harujesz w pubie i zmywasz naczynia, a potem na sali musisz być elegancką lady, możesz mieć dość. Mieszkaliśmy w mieszkaniu, gdzie zimą z umywalki zwisał sopel lodu, bo nie stać nas było na ogrzewanie. Spałam w pięciu piżamach i czapce na głowie. Ale w Anglii są najlepsi nauczyciele tańca towarzyskiego, to, co umiem dzisiaj, to wynik tamtych doświadczeń.

GALA: W tańcu osiągnęłaś chyba wszystko, co było możliwe?IWONA: Wszystko. Zdobyłam wiele tytułów mistrza Polski wśród par amatorskich i zawodowych, wychowałam mistrzów. Założyłam szkołę tańca. Jedną w Olsztynie, drugą w Kętrzynie. Moje życiowe marzenia się spełniły. Zawsze sięgałam o oczko wyżej. Żeby otworzyć szkołę, wzięłam kredyt. Nie chciałam chodzić z magnetofonem od sali do sali. W tej chwili jestem sędzią międzynarodowym, trenerem tańca i biorę udział w świetnej przygodzie, jaką jest "Taniec z gwiazdami". Wielu znajomych chciałoby być na moim miejscu.

GALA: A kiedy przekonałaś się, że taniec to twoja przyszłość?IWONA: Zawsze lubiłam tańczyć. W pierwszej klasie podstawówki tańczyłam w zespole ludowym. Potem na trzy lata zerwałam z tańcem i zaczęłam grać w piłkę ręczną. Pasjonował mnie ruch, bieganie, zawody, rywalizacja. Jednak któregoś dnia mój starszy brat znalazł ogłoszenie o naborze do klubu tańca i mówi: ?Siostra, ty idź, masz talent?. Dostanie się do tej legendarnej wtedy w Olsztynie grupy Miraż, która odnosiła międzynarodowe sukcesy, graniczyło z cudem. A mnie przyjęli. I tak się zaczęło. Bardzo chętnie ruszyłam w tango i w cza-czę. I od pierwszych kroków widać było, że to jest to. Pierwszy turniej wygrałam już po trzech miesiącach.

GALA: Miałaś wsparcie ze strony rodziców?IWONA: Podobało im się, że tańczę, ale szkoła była najważniejsza. Teraz sobie uświadamiam, że kiedy szłam na studia, to trochę dla rodziców. Najpierw skończyłam liceum ekonomiczne, żeby mieć jakiś zawód, potem Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Moi rodzice tworzyli tradycyjną rodzinę. Była nas piątka: dwóch braci, ja i rodzice. Tata był milicjantem. Mama wykonywała prace chałupnicze - sweterki na maszynie, siatki żyłkowe. Obiad był zawsze na czas. To był tradycyjny, normalny polski dom. Bezpieczny. Finansowo nie najgorszy. Milicja trochę lepiej wtedy zarabiała niż dzisiaj. Z moimi braćmi miałam bardzo dobry kontakt. Do dziś jesteśmy bardzo rodzinni.

GALA: Ale sama nie podtrzymałaś tradycji, nie stworzyłaś dużej rodziny.IWONA: Tak wyszło.

GALA: Dobrze wyszło czy źle?IWONA: Dobrze. Jestem bardzo szczęśliwą osobą. Nie mam dzieci, ale tego nie żałuję. Kiedyś koleżanka powiedziała: "Zobaczysz, Iwona, ta potrzeba przyjdzie z czasem". Nie przyszła. Lubię dzieci, pracuję z nimi i może w ten sposób zaspokajam swoje potrzeby ofiarowania ciepła. Zawodowo jestem spełniona. Program "Taniec z gwiazdami" zrobił dla popularyzacji tańca w Polsce największą robotę od 50 lat. Dawniej, kiedy mówiłam, że uczę tańczyć, następowała niezręczna cisza. Miałam wrażenie, że ktoś ma w głowie myśl: "Czego ona uczy? Tańca na rurze?". Bo taniec to mógł być najwyżej balet. Dzisiaj taniec wyszedł z podziemia. Mówi się o nim z szacunkiem.


PiotrGALA: Po programie "Taniec z gwiazdami" jesteś chyba rozchwytywany?PIOTR: Zawsze byłem rozchwytywany. Może to głupio zabrzmi, ale w moim zawodzie byłem najlepszy, ze wszystkimi tytułami mistrzów Polski i świata. Podczas jednego z festiwali za układ "Matko, te ściany wciąż krzyczą", o obozie koncentracyjnym, zaczęto mnie nazywać królem choreografii. Ładunek emocji tak podziałał na jury, że festiwal został przerwany, bo jury musiało wyjść, żeby się otrząsnąć. To był początek, który otworzył mi drogę na Zachód. Dzięki temu mogłem wyjechać do Niemiec, żeby uczyć się tańca jazzowego i współczesnego. W międzyczasie zacząłem prowadzić Olsztyński Teatr Tańca, poszła fama, że narodziła się gwiazda choreografii.

GALA: A kiedy przyszła gwiazda choreografii postawiła pierwszy raz nogę na parkiecie?PIOTR: W ósmej klasie na szkolnej dyskotece odważyłem się wyjść i zatańczyć. I poczułem, że to jest to. W Olsztynie istniał już wtedy klub Miraż z zarażającą do tańca instruktorką Mariolą Felską. I tam oczywiście trafiłem. Wygrane w konkursach przyszły bardzo szybko. Potem zainteresowałem się tańcem jazzowym. Ostatecznie po dwóch latach tańca towarzyskiego postawiłem na własny zespół. Dzisiaj przygotowuję choreografię do spektakli w całej Polsce, prowadzę grupy taneczne, udzielam prywatnych lekcji. Zawsze czułem się twórcą. W 1995 i 1996 roku moje choreografie po raz pierwszy przyniosły Polsce tytuł mistrza świata w konkurencji Show-Dance.

GALA: Kiedy ci było w życiu najciężej?PIOTR: Kiedy zmarła mi matka, a ojciec zostawił naszą rodzinę. Ożenił się po raz drugi i wyprowadził z domu. Miałem wtedy 17 lat i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nikt mi nie pomagał, sam musiałem zarobić na życie. W tym momencie mogłem popełnić wiele błędów. Narkotyki, wóda. Ale ja byłem już wtedy tancerzem i to mnie tylko trzymało przy życiu. Oczywiście oblałem maturę. Podpisałem jakiś kontrakt na występy w knajpach. Po jakimś czasie mnie otrzeźwiło, zrozumiałem, że nie chcę tańczyć ?do kotleta?. Powtórzyłem czwartą klasę i dostałem propozycję pracy jako instruktor tańca. Wracałem do domu o 22 i uczyłem się do matury. Potem zdałem na studia do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie. Już jako student skończyłem policealne studium nauczycieli tańca i otrzymałem dyplom tancerza zawodowego Ministra Kultury.

GALA: Czy odbyłeś kiedyś z ojcem męską rozmowę, wiesz, dlaczego was zostawił?PIOTR: Nie, ale wydaje mi się, że wpływ na tę decyzję miała też kobieta, z którą się związał. Była bezwzględna i apodyktyczna. A ojcu mogło się wydawać, że jesteśmy już dorośli i jakoś sobie poradzimy. Niestety mój brat zaczął się powoli staczać. Na drugim roku studiów musiałem opuścić nasze mieszkanie, bo nie mogłem dłużej mieszkać w melinie pijackiej. Pomieszkiwałem kątem u przyjaciół. Potem dostałem od prezydenta Olsztyna małe mieszkanko, jeden pokoik, za zasługi w tańcu.

GALA: Wybaczyłeś ojcu?PIOTR: Oczywiście. On po prostu uważał, że nauczyciel tańca to nie jest zawód dla chłopaka. Chciał, żebym był weterynarzem. Ale kiedy podczas turnieju w Olsztynie zobaczył mnie na parkiecie w tańcach latynoamerykańskich, padł z wrażenia i od tamtego czasu było wszystko OK. Okazało się, że przez lata zbierał wycinki prasowe na temat moich występów. Ale tego dowiedziałem się już po jego śmierci. Żałuję, że nie zdążył zobaczyć gospodarstwa na Mazurach, które stworzyłem.

GALA: Jesteś rolnikiem?PIOTR: Mam pod Mrągowem swój świat ? 12 hektarów ziemi, hodowlę kur ozdobnych, konie, kozy. Tam jest moje prywatne życie i tam jestem szczęśliwy. Od 12 lat pozostaję w stałym związku, nie mam dzieci. Ale nie żałuję. Uważam, że dzisiaj jest już na to za późno. Moja mama urodziła mnie w wieku 39 lat. Zawsze miałem kompleks starych rodziców. A dla mnie życie to taniec. Bywa tak, że wyjeżdżam do Warszawy na próbę na godzinę 17, a o 11 rano w walonkach, z widłami, wywalam gnój z boksów dla koni. Zjawiam się na treningu, jestem uśmiechnięty i nikt nie wie, co robiłem przed chwilą.


SiłaczeGALA: Taniec daje wam siłę?PIOTR: Zdecydowanie. A ja oddaję tę siłę innym trenerom i zespołom tanecznym, które prowadzę. Dlatego jestem wymagający wobec uczniów. Bywa, że nie przebieram w słowach, mówię: "Nie ruszaj się jak muł, tylko włóż w to trochę energii!".
IWONA: Czasem trzeba kogoś zgnieść jak robaka albo przytulić jak matka i przyjaciółka. To jest katorżnicza praca. Ale daje niesamowitą satysfakcję, kiedy para zdobywa mistrza Polski.
PIOTR: Mój brat sobie nie poradził, nie podniósł się z upadku, dlatego polecam taniec. Rodzice dzieci przychodzą do mnie i dziękują: ?Panie Piotrze, pan im otworzył oczy, oni mają po co żyć?. Ja zawsze wiedziałem, że będę dobry w tańcu. Chciałem mówić poprzez taniec. Ale los prowadził mnie do sukcesu po rozpalonych kamieniach, dlatego tak bardzo cenię to, co udało mi się osiągnąć.
IWONA: Poddawanie się ocenie, start w turniejach to tak wielkie przełamywanie stresu i własnych słabości, że wiele osób tańczących jest bardzo silnych. Takie dziecko 10-letnie - spocone, zmęczone, podekscytowane, chce wygrać i przegrywa. Płacze, a na drugi dzień przychodzi do szkoły, żeby dalej trenować. I to jest piękne. Mój brat mi kiedyś podziękował, że zachęciłam do tańca jego córkę, dzięki czemu wyrosła na otwartą, śmiałą, bezpośrednią kobietę, która nie boi się publicznych występów. Mnie taniec dał mnóstwo siły. Powiedziałam sobie, że nigdy się nie poddam. Jak mi się w życiu nie uda, to zasadzę marchewkę i będę ją sprzedawać. Mam odwagę, żeby iść do przodu. Zdarzy się porażka, więc popłaczę trochę i już się zastanawiam, jak z tego wyjść.







Taniec z emocjami
Barwne stroje, imponujące figury i piruety, groźne noty jurorów, a potem łzy i eksplozje radości. Co tydzień wszystko to śledzi 7-milionowa widownia "Tańca z gwiazdami". Mało kto przed ekranem wie, że ten megashow "idzie" z dawnej lakierni traktorów. Mało kto domyśla się, ile za kulisami dramatów, miłości, autentycznych kontuzji i walki. My tam zajrzeliśmy. Panie i panowie! Oto prawdziwy taniec z gwiazdami. Tego nie zobaczycie w telewizji.

Tabloidy prześcigają się w pikantnych informacjach. Ale nawet stateczne tygodniki piszą o fenomenie programu. "Polityka" na okładce umieściła zdjęcie jednej z uczestniczek turnieju w seksownym wygibasie. Wprawdzie uczestniczka to szczególna, bo córka byłego prezydenta. "To jest Ola. A gdzie jest tata Oli?" - pytała okładka. W sobotę poprzedzającą trzeci odcinek dwie gazety rozpisywały się o tancerzu Rafale Maseraku, który po raz trzeci bierze udział w programie. W drugiej edycji partnerował Małgorzacie Foremniak, a teraz tańczy z najbardziej strzeżonym skarbem byłego prezydenta. Przystojnego 22-latka można było podziwiać na zdjęciach z przedszkola, w czapce krakowskiej i w slipach. Gazety okrzyknęły go pierwszym playboyem IV RP.

"Taniec z gwiazdami" wykreował nowy salon towarzyski. Na widowni w studiu TVN chcą się znaleźć elity. Siadają obok siebie ludzie z różnych opcji politycznych, o odmiennych światopoglądach i uśmiechają się do siebie. - Od tańczących płynie pozytywna energia. To się czuje, atmosfera jest aż gęsta - mówi z przekonaniem producent programu Agnieszka Koniecka.


Tygodniami trwały spekulacje, kto wystąpi w trzeciej edycji. Wszyscy czuli, że będzie to oferta specjalna. Choć w marcu ubiegłego roku program debiutował z niezbyt szokującym wynikiem oglądalności, już w kwietniu zajął czwarte miejsce wśród najchętniej oglądanych programów rozrywkowych i miał widownię ponad 3,2 miliona widzów, a w finale 4,8 miliona. W drugiej edycji było jeszcze lepiej - średnio widownia wynosiła 5 milionów. A grudniowy finał i pojedynek Małgorzaty Foremniak z Katarzyną Cichopek zebrał przed telewizorem blisko 8 milionów ludzi.

Było ich dwadzieścioro: 10 gwiazd i 10 instruktorów, 10 pań i 10 panów. Oprócz Oli Kwaśniewskiej w programie znaleźli się: najpiękniejsza kobieta świata - Aneta Kręglicka, biznesmen, szeroko znany jako uczestnik programu "Europa da się lubić" - Włoch Paolo Cozza, dwoje aktorów z serialu Dwójki "M jak Miłość" - Joanna Koroniewska i Rafał Mroczek, aktor z serialu Jedynki "Klan" - Tomasz Stockinger, aktorki z serialu TVN "Na Wspólnej" - Renata Dancewicz i Joanna Jabłczyńska, aktor teatru Studio - Rafał Cieszyński oraz aktor bez serialu - Robert Rozmus.


Zostało tylko siedem duetów. Zawodnicy najmilej wspominają pierwszy odcinek, bo żadna para nie musiała odpaść. Znali reguły gry, wiedzieli, że będą się wykruszać. Ale buntują się. Renata Dancewicz uważa, że formuła programu jest sadystyczna. - To straszne, gdy odpada ktoś, kogo lubisz ? mówi. - Ale wiem, że chodzi o to, żeby podbić emocje. Paolo Cozza odpadł jako pierwszy. Po ogłoszeniu wyników Renata Dancewicz rozpłakała się. A wszyscy się dziwili, dlaczego, skoro zostaje w programie. Żegnając telewidzów, Paolo powiedział, że wszystko co dobre, trwa krótko. - Warto było ćwiczyć pięć tygodni - zdradził. - Myślałem, że będę się nudził, a było fajnie. Poza tym schudłem siedem kilogramów.

Na nagranie trzeciego programu Tomasz Stockinger przyszedł zdenerwowany. Jeden z tabloidów napisał w przeddzień na pierwszej stronie: "I już po tańcu, doktorku". Nawet stateczny Krzysztof Polański, właściciel szkoły tańca z tradycjami, dał się wciągnąć w tę niesympatyczną zabawę i pozwolił sobie na przykry komentarz. A tabloid dalej spekulował: "Czyżby zaszkodził im (Tomaszowi Stockingerowi i jego partnerce Blance Winiarskiej) płomienny romans?". Artykuł może dodać skrzydeł i może je podciąć. Tomaszowi i Blance trochę skrzydła opadły, mimo to trenowali w sobotę do późna. Nie udało się. Ale Tomasz nie żałuje. - Kiedy zastanowiłem się nad ofertą TVN, doszedłem do wniosku, że do moich zawodowych obowiązków należy czasem przyjęcie jakiejś zwariowanej propozycji - mówi. - Nie miałem wielkich apetytów i nie liczyłem na to, że zostanę mistrzem. Nie będę swojego poczucia wartości uzależniał od ilości SMS-ów młodzieży, która chętniej głosuje na swoich rówieśników. Treningi są męczące, ale czuję, że mam lepszą kondycję. Polecam taniec każdemu. W niedzielę 26 marca z programem pożegnała się trzecia para.


To ogromna adrenalina - wyznaje Agnieszka Koniecka na pytanie, co sądzi o programie jako jego producent. Słowo adrenalina jest słowem najczęściej używanym przez uczestników rywalizacji. Z ust gwiazd równie często można też usłyszeć stwierdzenie: kocham taniec. I faktycznie większość gwiazd miała w życiu przygodę z tańcem.

Rafał Mroczek, od ponad pięciu lat grający jedną z głównych postaci w serialowym hicie Dwójki "M jak Miłość", mówi, że zdecydował się na udział w programie nie dla zwiększenia popularności, bo serial, w którym gra, potrafił ściągnąć przed telewizory nawet 12 milionów widzów. - Chciałem wrócić do tych emocji, które przeżywałem kilkanaście lat temu, kiedy jako dziecko startowałem w mistrzostwach formacji disco dance i show dance - przyznaje. - Teraz tańczymy tylko we dwoje, więc emocje są większe.

Joanna Koroniewska podobnie jak Rafał jest główną postacią "M jak Miłość", o którym mówi, że jest supermodny. - Od zawsze chciałam tańczyć - twierdzi. - Takiej adrenaliny nie miałam nigdzie, nawet w teatrze. Tam następny spektakl można poprawić, a tu wychodzi się na parkiet, półtorej minuty i koniec. Nie należy podchodzić do programu jak do konkursu. Taniec jest niewymierny, jak aktorstwo. Zawsze będą brane pod uwagę nie tylko techniczne aspekty, ale także sympatia widzów. Na ich zaufanie muszę dużo ciężej pracować z racji skomplikowanego charakteru Małgosi ? bohaterki, którą gram w serialu.

Joanna Jabłczyńska od dziecka występowała w zespole Fasolki, gdzie nie tylko śpiewała, ale miała też przygotowanie baletowe: szpagaty, sznurki, gwiazdy. ? Potem byłam w zespole tańca nowoczesnego - mówi. - Przygotowywaliśmy musicale, więc mieliśmy i śpiew, i taniec. Myślałam, że te doświadczenia pomogą mi w tańcu towarzyskim, ale okazało się, że nie. Rafał Cieszyński też lubił tańczyć, ale zgodził się na występ w programie, bo spodobała mu się idea: propagowanie kultury tańca. - Wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie przypuszczałem, że treningi okażą się aż tak poważne i czasochłonne - mówi. - W tydzień przygotować taniec na poziomie profesjonalnym - to graniczy z cudem. Mam nadzieję, że nam w jakiejś części się to udaje. I nie ma chorej rywalizacji, ale wszyscy wszystkim pomagają. I to naprawdę szczerze.

Renata Dancewicz twierdzi, że jej życie stało się za bardzo ustabilizowane ze względu na małe dziecko i potrzebowała odskoczni. Podobnie Aneta Kręglicka, która prowadzi uporządkowane życie bizneswoman, żony i matki.

Kiedy Kochanek dotknął uda Koroniewskiej, wrzasnęła. Reżyser Wojciech Iwański ze śmiechem wspomina ten moment. To było wtedy, gdy grupa gwiazd i grupa tancerzy spotkały się po raz pierwszy, by dowiedzieć się, kto z kim zatańczy. - Do producenta Agnieszki Konieckiej i do mnie należało powiązanie ich w pary - mówi reżyser. - Braliśmy pod uwagę wzrost, wiek, typ urody, ale także cechy charakteru. Przecież ci ludzie muszą spędzać ze sobą wiele godzin dziennie, więc muszą się polubić.

Dziwnym trafem chyba udało się stworzyć pary idealne, bo wszyscy z przekonaniem mówią, że nie wyobrażają sobie u swego boku kogoś innego. Tak więc w czasie prezentacji par nie obyło się bez pisków radości. Najbardziej donośny wydała z siebie Aleksandra Kwaśniewska na wieść, że będzie tańczyć z Rafałem Maserakiem. 22-letni tancerz należy do trzyosobowej grupy weteranów, którzy mają za sobą dwie edycje programu. W pierwszej wiódł na parkiecie Klaudię Carlos, a w drugiej rewelacyjną Małgorzatę Foremniak.

Tomasz Stockinger dostał partnerkę o 30 lat młodszą, bo w amatorskim tańcu towarzyskim trudno znaleźć kobietę 30-letnią. Trudno nawet o 30-letniego mężczyznę. Piotr Kiszka, partner Joanny Jabłczyńskiej, zrezygnował ze startów w turniejach, bo uznał, że jako 27-latek jest na to za stary.


Co ty tam wyrabiasz w tej Warszawie? - zadzwoniła do Tomasza Stockingera jego znajoma z Beskidów, kiedy w prasie zaczęły ukazywać się wzmianki o jego romansie z taneczną partnerką Blanką Winiarską. Nawet kiedy szli ulicą, towarzyszyli im paparazzi, a prasa donosiła: "Tomasz Stockinger zatraca się nie tylko w tańcu". - Nikt nie lubi, kiedy się pisze nieprawdę o jego życiu prywatnym - mówi aktor. - Oboje te informacje traktujemy jak niezłe jaja. Czy to jest przyjaźń, czy to już kochanie? - zastanawia się prasa, obserwując, jak iskrzy między tanecznymi partnerami. - Widzowie oglądają program z kilku powodów: bo to jest ładne, bo są emocje sportowe, jest w tym trochę humoru, lekkości. A poza tym jest sporo interakcji damsko-męskich - uważa Hubert Urbański, który od pierwszej edycji jest współgospodarzem programu i wobec jury trzyma stronę tancerzy. W pierwszej edycji natychmiast uwagę przykuła sympatia Roberta Kudelskiego do jego tancerki Agnieszki Pomorskiej, ale szybko musieli pożegnać się z programem. Tymczasem jak okazało się kilka miesięcy później na planie "Tańca z gwiazdami" zakwitł inny romans: między Robertem Kudelskim i kierownikiem produkcji Magdą Szwedkowicz.

Druga edycja aż kipiała od uczuciowych emocji. O sercowe zawirowania podejrzewano dwie pary: Katarzynę Cichopek z Marcinem Hakielem i Małgorzatę Foremniak z Rafałem Maserakiem. Obie doszły do finału, co pozwoliło przez wiele tygodni obserwować rozwój wydarzeń. "Riki-tiki, a gdzie Dziki?" - pytały tabloidy, zamieszczając zdjęcie Małgorzaty Foremniak, żony reżysera Waldemara Dzikiego, rozmawiającej z Rafałem Maserakiem. O sesje zdjęciowe z udziałem Cichopek i Hakiela ubiegały się wszystkie kolorowe gazety. Paparazzi wyjeżdżali ich śladem na podmiejskie wypady, by sfotografować, jak on trzyma głowę na jej kolanach. Teraz Marcin Hakiel pełni rolę agenta Katarzyny Cichopek. Warszawka szepcze, że nie wystąpił w trzeciej edycji, bo zakazała mu tego Kasia, która jest o niego zazdrosna. Inni twierdzą, że jego nieobecność w programie jest spowodowana tym, że tancerz zamierza powołać do życia szkołę tańca i jak najszybciej zacząć odcinać kupony.

Ostatnio pod lupą jest para Kręglicka - Rowiński, bo przystojny tancerz już zawrócił w głowach tysiącom telewidzek. Ale nawet dla niego taniec z najpiękniejszą kobietą na świecie to emocjonujące przeżycie. - Zatańczę z Miss Świata - to była pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, kiedy zobaczyłem Anetę - wspomina Robert Rowiński. - Podejrzewałem, że będzie wyniosłą osobą. A tu niespodzianka - jest naprawdę sympatyczna.

Robert Kochanek pamięta, jak w pierwszej edycji pojawił się na imprezie z Anną Korcz i w tabloidzie przeczytał: "Anna Korcz bawi się z Kochankiem nie tylko na parkiecie". Przyznaje, że jego nazwisko kusi do insynuacji. Teraz dmucha na zimne, podobnie jak jego partnerka z programu Joanna Koroniewska. - Z Asią podchodzimy do naszych treningów profesjonalnie: pracujemy ze sobą, szanujemy się, ale też śmiejemy i bawimy, bo jesteśmy młodymi ludźmi - mówi Robert. - Moja dziewczyna, która jest jednocześnie moją partnerką, jest zazdrosna. Była raz na naszym treningu, by poznać Asię. Maciej, narzeczony Asi, przyszedł, żeby zobaczyć, jak ćwiczymy rumbę - taniec miłości.

Marcin Olszewski, partner Renaty Dancewicz, nie domyślał się, że tańczy z dziewczyną o najpiękniejszym biuście polskiej kinematografii. Skoro mu o tym doniesiono, pewnie zacznie patrzeć na Renatę innym wzrokiem. A czy to wpłynie na ich taneczne postępy? - Biust w tańcu się nie liczy. Tancerki mają małe piersi i zajebiście tańczą - twierdzi z przekonaniem aktorka.

Kiedy Piotr Kiszka dowiedział się, że jego partnerką w programie będzie Joanna Jabłczyńska, spojrzał na nią i... od razu spodobała mu się. Ale oboje zgodnie twierdzą, że nie ma mowy o romansie. - Bez przerwy są telefony od dziewczyny Piotrka i od mojego chłopaka - mówi Joanna. - Między nami są superrelacje, przyjacielskie - twierdzi Piotr. - Nie potrafię się nawet na nią zezłościć, kiedy na mnie spojrzy tym wzrokiem niewinnego dzieciaka.


Zielonej sukienki nie włożę - powiedziała Renata Dancewicz stylistce Dorocie Williams. A w jej stwierdzeniu było tyle determinacji, że stylistka uległa i aktorka zatańczyła walca angielskiego w białej sukni. Zazwyczaj uczestnicy programu godzą się na propozycje stylistki, uznając, że ona najlepiej wie, jak kreacja będzie wyglądać w kolorowych światłach reflektorów. Aneta Kręglicka uważa, że jej kreacje są w porządku. Prosiła jednak, by do tańców latynoamerykańskich były nieco dłuższe. - Nie mam już nastu lat, więc nie wypada mi występować z pośladkami na wierzchu. Joanna Koroniewska, która na co dzień nie lubi krótkich spódniczek, mówi: - Rumba to było dla mnie ogromne wyzwanie, jeśli chodzi o długość sukienki. A na dodatek te wygibasy...

Rafał Mroczek bardzo skrupulatnie analizuje ze stylistką projekty strojów. Rafał Cieszyński z kolei zapowiedział, że po raz drugi nie włoży takich spodni, jakie miał do rumby. - Były tak wąskie, że wyglądałem jak drag queen - twierdzi. - Teraz powiedziałem, że chcę normalne spodnie, a nie obcisłe z rozszerzonymi nogawkami. Dostał normalne. Za to różowe. Do tego czerwona kamizelka i ostry makijaż, który upodobnił go do Mefistofelesa. Czasem wystarczy zmienić fryzurę, by uzyskać zupełnie inny wyraz twarzy. Tym zajmuje się w programie fryzjer najbardziej ceniony przez gwiazdy - Leszek Czajka. Jego projekty rodzą się w czasie niedzielnej próby generalnej w studiu. Do standardów wybiera fryzury gładkie, do "łaciny" mogą być zwariowane. - W czasie próby generalnej przyglądam się strojom artystów i wymyślam fryzury - mówi. - Czasem dochodzi do polemiki, ale ja staram się decydować o efekcie ostatecznym. Jeśli tancerki mają dopięte włosy, na przykład treski, stoję na zapleczu i umieram ze zdenerwowania, kiedy one pląsają po parkiecie i wykonują bardzo energiczne ruchy głową. Z jednej strony fryzura musi być dobrze utrwalona, a z drugiej strony chciałbym, by było widać urodę tych fryzur i jak te włosy w tańcu pracują. Czajka przyjeżdża do studia z ekipą swoich dziewięciu fryzjerów, ale nadzoruje powstawanie każdej fryzury. Kiedy trwa ciągła walka z czasem, bywa, że kreowaniem jednej głowy zajmują się dwie albo nawet trzy osoby jednocześnie.


Dają z siebie wszystko. - To jest piękne, że kiedy się ich widzi po kilku tygodniach od rozpoczęcia treningów, są wyprostowani jak struny - ocenia reżyser. - Gdy przychodzą do nas, niektórzy wyglądają jak ostatnie sieroty. Tomasz Stockinger, choć jest wysportowany, wyglądał, jakby całe życie dźwigał siatki. Rafał Mroczek nosił specjalne szelki, żeby się nie garbić. Większość panów na początku tańczy z kijami od szczotki.

Robert Rozmus śmieje się, że na co dzień jest trochę przygarbiony i zmięty, więc trudno mu się przeistoczyć w tancerza. - Dlatego mentalnie bliższe są mi tańce latynoamerykańskie - mówi. - Najtrudniejsze jest to, że mamy tygodniowy cykl pracy. Trzeba zapomnieć ostatni taniec, zacząć myśleć i tańczyć w zupełnie innej stylistyce. A na dodatek w nocy przeżywam koszmary, bo mi się śni, że nic nie umiem, stopy mam jakby przybite gwoździami. Horror: niemoc, ból, stres, panika... I do tego partnerka, która krzyczy: "Trzymaj, prosto, rama, sylwetka, noga w górę, czadu!".

Czasem się dziwią, jak udaje im się pogodzić życie zawodowe i rodzinne z przygotowaniem do programu. Początkowo codzienne treningi trwały trzy godziny. Potem tempo pracy znacznie wzrosło: w niedzielę losują melodię, w poniedziałek zaczynają pracę nad choreografią, a już w kolejną niedzielę tańczą w studiu. Żeby zdążyć, codziennie ćwiczą po 4-5 godzin. Bywa, że więcej. Szczęśliwie dla Joanny Koroniewskiej i Rafała Mroczka serial "M jak Miłość" miał przez dwa tygodnie przerwę w zdjęciach. Ale pod koniec marca aktorzy będą musieli wrócić na plan. Nie ma mowy, by Rafała zastąpił brat bliźniak. Kiedyś on zagrał za Marcina, gdy tamten był ciężko chory. A choć skrył się pod czapką, niektórzy widzowie i tak poznali, że się podmienili. I wytknęli im to.

Gdy w styczniu zaczynali treningi, na uczelniach trwała sesja egzaminacyjna. Studenci musieli się nieźle sprężać. Aneta Kręglicka, doktorantka na SGH, zdała pomyślnie wszystkie egzaminy pierwszej sesji egzaminacyjnej. Podobnie jej partner Robert Rowiński, który robi licencjat w warszawskiej Wyższej Szkole Turystyki i Rekreacji. Rafał Mroczek, który studiuje na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, musiał sesję egzaminacyjną łączyć nie tylko z treningami, lecz także z intensywną pracą w serialu. - Wychodziłem z domu o 7.00, a wracałem o 24.00 - wspomina ten okres. Rafał Cieszyński też z ledwością godził wszystkie zajęcia. Kiedy zaczęły się treningi, w macierzystym teatrze Studio miał próby do spektaklu "Sługa dwóch panów".

W teatrze był od 10.00 do 14.00 i od 16.00 do 20.00, a między próbami i po ich zakończeniu ćwiczył w szkole tańca. Teraz nie jest w lepszej sytuacji. Na przykład w piątek przed trzecim odcinkiem programu o 10.00 zaczął 5-godzinny trening z Magdaleną

Soszyńską, o 16.00 miał mieć próbę wznowieniową w teatrze, a o 19.00 spektakl. Kiedy przypomniał sobie, że przed spektaklem czeka go jeszcze mierzenie kostiumu do tanga, był zdruzgotany.

? Jak ja zdążę z centrum na Jelonki? ? zastanawia się aktor. ? Przez dwa miesiące schudłem

12 kilogramów. Przed drugim odcinkiem dostałem ponad 40-stopniowej gorączki. Lekarz powiedział, że to z powodu przetrenowania. Gdyby nie moja kochana dziewczyna, która cały czas czuwa nade mną, nie dałbym sobie z tym rady. Bardzo tęsknię

za nią, bo całymi dniami się nie widujemy.

Właściwie każdy z uczestników ma za sobą

jakieś kontuzje albo choroby. Tomasz Stockinger miał zapalenie oskrzeli. Obawiano się, że w drugim odcinku nie będzie mógł wystąpić. Joanna

Koroniewska obiła sobie biodro o sprzączkę paska Roberta Kochanka. Przez kilka dni miała wielkiego, bolącego siniaka i lęk przed bólem. Zanim zaczął się program, Aneta Kręglicka złamała

żebro i nie mogła zatańczyć cza-czy. Wszyscy zgodnie przyznają, że ich lekarz to cudotwórca. Potrafi każdego postawić na nogi. W trzecim odcinku partnerka Rafała Mroczka Aneta Piotrowska wyszła na parkiet z obandażowanym udem. Przekonywała, że to nic wielkiego i lepiej nie zapeszać. W kuluarach jednak szeptano, że jest to poważne uszkodzenie ścięgna. Groziło nawet, że w niedzielę nie wyjdzie na parkiet. Spytana, czy to prawda, potwierdziła. Ale czy mogła zawieść Rafała Mroczka i nie zatańczyć jive?a? O tym tańcu jej partner mówił, że to dopiero będzie czad. I był.


Wyprowadziła mnie pani z równowagi ? potrafi powiedzieć dziennikarce Rafał Mroczek

i odwrócić się na pięcie. To inny Rafał niż ten, którego znają widzowie serialu ?M jak miłość?.

Filmowy Paweł jest wyciszony, pozbawiony energii, opanowany. Takiego faceta spodziewali się zobaczyć na parkiecie widzowie ?Tańca z gwiazdami?. Tymczasem pojawił się mężczyzna wulkan. Podobnie jak dla Rafała Mroczka również dla innych

?Taniec z gwiazdami? to okazja do pokazania

innej twarzy lub walorów, które do tej pory umykały uwadze widzów. Małgorzata Foremniak,

która jest kojarzona ze stateczną doktor Zosią

z serialu ?Na dobre i na złe?, w programie pokazała się jako tryskająca energią kobieta.

Katarzyna Cichopek z serialu ?M jak Miłość?

objawiła się jako bogini seksu. Od momentu wygrania drugiej edycji zgarnia wszystkie możliwe nagrody w rankingach urody i seksu. Olivier Janiak, który wygrał pierwszą edycję programu, niebawem został prowadzącym weekendowy programu ?Dzień dobry TVN?. W ?Tańcu z gwiazdami? udało się także przypomnieć gwiazdy starszego pokolenia, jak Witold Paszt, który wystąpił w pierwszej edycji, czy Beata Tyszkiewicz, od początku zasiadająca w jury. Ale też wylansować nowe twarze, jurorów Iwonę Szymańską-Pavlović i Piotra Galińskiego.

Oddzielny rozdział to tancerze. Do programu

trafiają ludzie utytułowani, znani w tanecznym środowisku na całym świecie. Tymczasem dla widzów są oni anonimowi. A ściśle mówiąc ? są anonimowi, kiedy zaczyna się edycja programu. W marcu ubiegłego roku, kiedy na antenie po raz pierwszy pojawił się program ?Taniec z gwiazdami?, widzowie nie mieli pojęcia, kto to jest Rafał Maserak,

Robert Kochanek, Magda Soszyńska czy Marcin Hakiel. Dziś są oni bohaterami masowej wyobraźni. Dziewczyny odkryły, że w tym środowisku nie brakuje przystojnych facetów o urodzie macho, a mężczyźni podkochują się w zgrabnych tancerkach.


Niedziela rano. 19 marca. Uśpiony Ursus przewraca się na drugi bok. Dawny zakład-kolos produkujący słynne traktory i zatrudniający kiedyś tysiące ludzi dziś straszy rozpadającymi się halami. Mimo niedzielnego poranka dawna malarnia traktorów zaczyna z wolna tętnić życiem. Ma teraz swoje drugie wcielenie. Kiedy bowiem w ogromnym budynku już nie było czego lakierować, kupił go prywatny właściciel, wytłumił sufit i stworzył największe studio telewizyjne w kraju. W lutym ubiegłego roku wynajął je TVN. To właśnie tu zbudowano specjalny parkiet do tańca, postawiono dekoracje do programu ?Taniec z gwiazdami?. I właśnie stąd od roku jest on transmitowany w niedzielne wieczory.

O dziewiątej zjawia się ekipa bufetu. Potem

kolejno obsługa techniczna: dźwiękowcy, oświetleniowcy, operatorzy dziesięciu kamer... I najważniejsi: reżyser i pani producent. O dziesiątej przyjeżdża pierwsza para: Aneta Kręglicka i Robert Rowiński. Potem co 15 minut kolejne. Każda ma przez

kwadrans parkiet do dyspozycji. W przerwie można zjeść obiad: zupę brokułową albo ogórkową, na drugie roladkę ze schabu pieczonego z pieczarkami, sznycel z kurczaka panierowany orzechami i migdałami albo pangę zapieczoną z mozarellą

i pomidorem. Dla jaroszów przygotowano paprykę faszerowaną ryżem lub naleśniki.

Można też zrelaksować się na zapleczu studia,

w przyczepach kempingowych, które każdej parze przydzielono jako garderobę. O 14.00 dwugodzinna próba generalna. Potem fryzowanie, malowanie... Przed 18.00 tancerze są gotowi. Widać zdenerwowanie. Pary ćwiczą kroki. Tancerze wpadają na siebie. Biegną do bufetu po coca-colę lub wodę, wracają, znowu gdzieś biegną... Zatrzymują się, uśmiechają do widzów, którzy zaczynają wchodzić do studia.

Pozują do zdjęć. Rozdają autografy i uśmiechy.

Usadzanie publiczności trwa półtorej godziny.

Niby reguły są jasne: maksimum dziewięciu gości gwiazdy i ośmiu tancerza. Poza tym osoby zaproszone przez najważniejszych ludzi związanych z produkcją programu. Złośliwi mówią: znajomi królika, bo nie ma miejsca dla osób spoza zamkniętego kręgu. W sumie powinno być 240 osób. ? Zwykle jest więcej, więc usadzanie gości to wyczyn ? mówi specjalista od publiczności, który specjalnie na ten wieczór przyjeżdża z Krakowa. Z tego grodu dojeżdża także rewelacyjna TVN-owska specjalistka od sterowania publicznością, która precyzyjnie tłumaczy,

komu wolno machać rękoma albo wstać, a kto musi siedzieć jak przyśrubowany, bo zasłoni obraz w kamerze. Od 19.00 widzom nie wolno się ruszać z miejsc. ? Pełna gotowość ? słychać z głośników.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
AgooSia
The Best użytkownik



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciało w Bytomiu, dusza w Krakowie

PostWysłany: Nie 21:55, 07 Maj 2006    Temat postu:    

Dodam fotki do tego wywiadu z Gali:





i jeszcze maly fragment z gazety:



Iwona Pavlovi, jasroższa sędzia "Tańca z gwiazdami" stała się jedną z atrakcji tego programu. Telewidzowie z zapartym tchem czekają na jej werdykt. I najczęściej się z nim ...nie zgadzają. Po każdym programie w internecie wrze od komentarzy:"To program rozrywkowy, a nie mistrzowski turniej tańca. Oceny są zbyt surowe i zniechęcają uczestników!" - To nie pokaz taneczny, ale konkurs ze smaczkiem ostrej rywalizacji - oponuje Pavlović. - Jestem jurorem, zawodowym sędzią i widzę błędy niezauważalne dla innych. Nie mogę udawać, że ich nie było, bo chcę być wiarygodna dla zawodowców z mojego środowiska: tancerzy i nauczycieli tłumaczy pani Iwona surowość swoich ocen.

Iwona Pavlović jest wielokrotną mistrzynią Polski w tańcu sportowym. Z mężem Arkadiuszem Pavloviciem zdobywała mistrzowskie tytuły w tańcach latynoamerykanskich i standardowych. Wycofała się z rywalizacji u szczytu kariery, po sześciu laach brylowania na parkiecie. - Trzeba wiedzieć, kiedy odejść - mówi. Pięć la temu Iwona i Arek załozyli w Olsztynie szkołę tańca.

12.05.2006



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
AgooSia
The Best użytkownik



Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ciało w Bytomiu, dusza w Krakowie

PostWysłany: Wto 17:07, 16 Maj 2006    Temat postu:    

przepraszam, ze piszekolejny post pod swoim, ale nie chce misie ciagle tamtego edytowac


Rafał Mroczek i Aneta Piotrowska zdobyli Kryształową Kulę. Tym samym wygrali trzecią edycję TAŃCA Z GWIAZDAMI.

MROCZKI górą! Kilka dni wcześniej brat Rafała - Marcin Mroczek - okazał się najlepszy w programie SHOWTIME.

W finałowym odcinku TAŃCA Z GWIAZDAMI para zmierzyła się z Aleksandrą Kwaśniewską i Rafałem Maserakiem. Obie pary zatańczyły po trzy tańce - dwa, które już wcześniej prezentowali publiczności oraz freestyle.
Mroczek oraz Piotrowska postawili na sambę i walca, którymi już wcześniej zachwycili jury w składzie: aktorka Beata Tyszkiewicz, piosenkarz Zbigniew Wodecki, choreograf Piotr Galiński i mistrzyni Polski w tańcu Iwona Szymańska-Pavlović. Aleksandra Kwaśniewska i Rafał Maserak pokazali się w rumbie i tangu. We freestyle postawili na zremiksowaną muzykę Withney Houston z filmu "Bodyguard".

28 maja rusza specjalna trasa podczas której publiczność na żywo obejrzy najbardziej utalentowanych uczestników programu.

Będzie to prawdziwe "Telewizyjne szaleństwo", czyli "Taniec z gwiazdami na żywo w Twoim mieście" – show taneczne, w którym zobaczycie 8 gwiazdorskich par znanych z anteny TVN.

Spektakl reżyseruje Wojciech Iwański (reżyser, współtwórca sukcesu programu telewizyjnego). Choreografią zajął się Agustino Egurroli, a muzyką - Orkiestra Adama Sztaby. Całość show dopełnią kreacje przygotowane przez Dorotę Williams oraz efekty wizualne.

Kanwę scenariusza widowiska, stanowić będzie program telewizyjny - z jego zapleczem i przygotowaniami. Widzowie zobaczą to wszystko, co dzieje się za kulisami i na salach prób. Na estradzie zaprezentujemy specjalne wersje najpopularniejszych przebojów (muzycznych i tanecznych) z udziałem 8 par tanecznych z towarzyszeniem grupy baletowej VOLT.

Trasa "Telewizyjnego szaleństwa" odwiedzi największe hale w 11 miastach, w każdym mieście odbędą się dwa spektakle. Trasa obejmie:

28 maja - Gdańsk – hala „Olivia” - godz. 16.00 i 19.00
30 maja - Bydgoszcz – hala „Łuczniczka” - godz. 18.00 i 20.30
1 czerwca - Łódź – hala „MOSiR” - godz. 18.00 i 20.30
4 czerwca - Poznań – hala „Arena” - godz. 16.00 i 19.00
6 czerwca - Włocławek – hala Mistrzów - godz. 18.00 i 20.30
8 czerwca - Opole - hala „Okrąglak” - godz. 18.00 i 20.30
11 czerwca - Katowice – „Spodek” - godz. 16.00 i 19.00
13 czerwca - Warszawa – hala „Torwar” - godz. 18.00 i 20.30
21 czerwca - Rzeszów – hala ROSiR - godz. 18.00 i 20.30
24 czerwca - Bełchatów – Hala BOT - godz. 16.00 i 19.00
28 czerwca - Wrocław – „Hala Ludowa” - godz. 18.00 i 20.30

Bilety dostępne w cenach:

VIP - 150 zł
Kat. 1 - 100 zł
Kat. 2 - 80 zł
Kat. 3 - 50 zł.

Telewizja TVN już myśli o czwartej edycji. Tym razem do rywalizacji staną najprawdopodobniej gwiazdy muzyki.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora                        
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Everything... Strona Główna -> Taniec z Gwiazdami Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach